poniedziałek, 18 marca 2013

USG

USG to genialny wynalazek. Nie dość że można sprawdzić, czy dzidzia rozwija się prawidłowo, to jeszcze te emocje związane z tym, że można do niej "zajrzeć". Ja w obu moich ciążach, przed każdym badaniem strasznie wszystko przeżywałam i nie mogłam się doczekać.
Jak byłam w ciąży z Asią, nie miałam badania USG tak często jak teraz. Nie wiem czy to wynika z faktu, że sześć lat temu były inne standardy, czy to dlatego, że teraz pałęta się po mnie zbyt wiele niepokojących objawów (wykryty mięśniak, toksoplazmoza, anemia, zakażenie układu moczowego, nieprawidłowe położenie dziecka - żeby wymienić tylko niektóre...) i trzeba mnie sprawdzać bardziej szczegółowo. W każdym razie ja się cieszę, strasznie lubię akurat to badanie :)
Pierwsze USG miałam zrobione jeszcze poniżej 10 tygodnia ciąży. Głównie po to, aby sprawdzić czy rzeczywiście jestem w ciąży, czy już bije serduszko i czy dzidziuś zajął dobrą miejscówkę (tzn. czy ciąża nie jest pozamaciczna). Okazało się, że wszystko jest jak najbardziej po naszej myśli a nasze przyszłe dzieciątko ma całe 10 mm. Ten "kłaczek" z lewej strony to właśnie nasze przyszłe dziecko :)


Kolejne badanie odbyło się około 14 tygodnia ciąży. Już wiemy, że jest jeden dzidziuś, że ma 92 mm i jest strasznie ruchliwy, choć ja jeszcze tego nie odczuwałam. 



Następne badanie przyniosło najwięcej radości z najbardziej obfitej sesji zdjęciowej. Odbyło się koło 22 tygodnia ciąży. Dowiedzieliśmy się, że rośnie nam druga córeczka i że jest całkowicie zdrowa. Na zdjęciu widać buzię, a nad buzią Ola trzymała rączkę.


Na poniższym zdjęciu pięknie nam się dziewczyna wypięła :) Widać pupę i nóżki, a specjaliści widzą, że to dziewczynka. No ja specjalistką nie jestem, ale wierzę na słowo...


A tutaj widać stópkę, która według pomiarów ma 4 cm. Paluszki też były liczone, wszystko się zgadza.


Na kolejnym zdjęciu Ola sobie spokojnie leży, z lekko podkurczonymi nóżkami, na zdjęciu widać nawet kolanko.


Ostatnia poza pokazuje ślicznie kręgosłup, a Ola leży tak jakby buzią w dół... widzę ucho :)


Kolejne badania nie przynoszą już tak udanych zdjęć, Ola rośnie coraz bardziej i nie mieści się na zdjęciu cała. Mimo to, każde badanie jest wspaniałe. Można posłuchać bicia serduszka i choć przez kilka minut być "bliżej" dziecka. Czeka mnie jeszcze jedno badanie, wybieram się w połowie kwietnia. Będziemy sprawdzać w jakiej pozycji spodziewać się porodu. Na razie mała się tak wierci, że mam wrażenie, że się obróciła już kilka razy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz