Wszystkie te przyjaźnie po pewnym czasie uległy rozluźnieniu. Zwyczajnie nie wytrzymały próby czasu, braku regularnego kontaktu. Może z wyjątkiem ostatniej Ani, z którą rzadko bo rzadko, ale staramy się spotykać. A w tej chwili? Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie mam nikogo tak bliskiego. W gruncie rzeczy jest to moja wina. Gdy poznałam mojego Tygryska dostałam takiego szmergla na jego punkcie, że do szczęścia wystarczył mi tylko ON. Nie miałam czasu na spotykanie się z kimkolwiek innym. A teraz zostałam sama? Hmmm... Właściwie to nie. Mam najlepszą przyjaciółkę. Najlepszą z najlepszych. Jest nią moja Asia. Sama się zastanawiam, czy można się na prawdę przyjaźnić z sześciolatką? Przecież nie opowiem jej o swoich kłopotach czy zmartwieniach. Ale nie muszę. Ona i tak zna mnie jak nikt na świecie. Doskonale potrafi wyczuć mój nastrój, i jak nikt potrafi mi go poprawić. Spędzamy razem mnóstwo czasu i na prawdę lubimy swoje towarzystwo. Mam nadzieję, że z biegiem dni, jak będzie rosła i się starzała (ona a nie ja, ja nie mam zamiaru się zestarzeć), jak będzie zdobywać coraz to nowszych znajomych, nie przestaniemy się kumplować. Chciałabym, aby nasze wzajemne relacje już na zawsze takie pozostały. Zrobię wszystko, aby tak właśnie się stało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz