poniedziałek, 4 marca 2013

Kulig błotny

Na zakończenie sezonu zimowego Asi wujek chciał zorganizować kulig. Pogoda zrobiła się idealna, spadło trochę śniegu, nie było trzaskającego mrozu. Umówiliśmy się na niedzielę i wszyscy (nie tylko Asia) nie mogliśmy się doczekać. Przyszła niedziela i... zrobiło się tak ciepło, że wszystko zaczęło się topić w oczach. Ale trudno. Kombinezony założone, sanki zapakowane i jak tu wrócić do domu bez obiecanej imprezy? Postanowiliśmy się nie przejmować padającym deszczem i jednak spróbować się przejechać. Ekipa zebrała się dosyć potężna, każdy podczepił swoje sanki i... nie mogliśmy ruszyć. Było nas za dużo. Trzeba było jechać na dwie tury. Po przejechaniu się po lesie dwa razy więcej tam było błota niż śniegu, ale mimo to wszyscy byli zadowoleni :)




Po zabawie na sankach trzeba było się ogrzać. Kiełbasa z ogniska i herbata z termosu nigdy chyba tak bardzo nam nie smakowała :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz