czwartek, 25 kwietnia 2013

Wyprawa na kaczki

Dziś po południu, gdy Asia już skończyła zajęcia w przedszkolu wybraliśmy się nad staw nakarmić kaczki. Na szczęście mieliśmy czym, a nad staw wcale nie jest daleko, nawet taka ciężarówka jak ja dała radę się tam doturlać. "Nasze" kaczki są strasznie rozpieszczone, przyzwyczaiły się do wizyt ludzi z różnymi dobrociami, zaczynają już wybrzydzać, zwykły chlebek już im nie smakuje... albo są tak dobrze dokarmione, że za dużo nie są w stanie zjeść. W każdym razie wystarczy podejść do brzegu, nawet jak się nic nie ma dla nich, a już się zlatują.


Idąc kawałek dalej można zaobserwować skutki działalności bobrów. W mieście takich atrakcji nie mieliśmy :)


Bobry mieszkają na wysepce, znajdującej się na środku stawu. Ciekawe jakie jeszcze żyjątka można tu znaleźć?


Dobrze, że poszliśmy na ten spacer. Fakt, że plecy dają o sobie boleśnie znać i poruszam się w żółwim tempie, ale przynajmniej się z Olą dotleniłyśmy. A wiecie, że jest to pierwsze moje zdjęcie z brzuszkiem? Jestem w dziewiątym miesiącu ciąży i dopiero teraz pozwoliłam się zezdjęciować...


Wystarczy odejść kawałek dalej aby znaleźć miejsca bardziej opętane przez bobry. Głęboko w lesie już tak ładnie nie sprzątają jak przy stawie. W lesie jak "padnie" jakieś drzewo, tak już zostaje.


Jak już wracaliśmy do domu, dosłownie wpadliśmy na śpiącego kaczorka. Chcieliśmy mu zrobić zdjęcie nie budząc go, jednak nasze "dyskretne" skradanie jednak go obudziło. Mimo to wcale się nas nie przestraszył, po prostu się nam przyglądał. 


Muszę zacząć częściej na takie dotlenianie chodzić. A jeszcze jak się już Ola urodzi, będę się dotleniać pchając wózek. Nie mogę się doczekać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz