środa, 10 kwietnia 2013

Karkonosze 2005

W maju minie rok od naszej przeprowadzki do nowego domu. Jednakże nie mogę powiedzieć, że przeprowadzka się zakończyła, nadal część rzeczy mam w pudłach. Systematycznie (w miarę pojawiania się kolejnych mebli) staram się je rozpakowywać. I tak ostatnio trafiłam na pudło ze starymi zdjęciami, z albumami z naszych podróży. Oczywiście to był już koniec rozpakowywania pudeł, musiałam obejrzeć wszystkie zdjęcia. Tak mi się zrobiło jakoś sentymentalnie... Postanowiłam się z wami podzielić pewnymi wspomnieniami, zachęcić może do odwiedzenia pewnych miejsc, niekoniecznie popularnych i szeroko opisywanych w przewodnikach turystycznych.

I tak startując wracam dziś do roku 2005. Był to sierpień, wyjazd w Karkonosze, będący jednocześnie podróżą poślubną moją i Tygryska. Zdecydowaliśmy się na ten wyjazd praktycznie w ostatniej chwili, do ślubu nie byliśmy pewni czy w ogóle gdzieś pojedziemy. W sobotę ślub, w niedzielę poprawiny a w poniedziałek wsiedliśmy w pociąg i po paru dłuuugich godzinach byliśmy już w górach. Na miejsce docelowe/noclegowe wybraliśmy Szklarską Porębę. Jechaliśmy kompletnie w ciemno, nie mając pojęcia czy przypadkiem najbliższej nocy nie spędzimy na dworcu ;) Czekała nas perspektywa dźwigania ciężkich walizek po całej miejscowości w poszukiwaniu noclegu. Cóż to dla młodych i zakochanych? Dzisiaj byśmy się już raczej na to nie zdecydowali, zresztą teraz ze względu na dzieci i walizek więcej do noszenia by było... Już na peronie okazało się, że nie było tak źle, zaczepił nas starszy pan i zapytał czy nie potrzebujemy noclegu. Po bardzo krótkich negocjacjach co do ceny (krótkie były chyba tylko przez ciężar naszych waliz) miły pan zapakował nas w samochód i wywiózł... Dostaliśmy bardzo sympatyczny pokój, wręcz za duży jak na naszą dwójkę i już można było ruszyć "na miasto".



Karkonosze to najwyższe pasmo górskie Sudetów, które atrakcyjnością ustępuje chyba tylko Tatrom, aczkolwiek kwestia gustu. Ja sama nie jestem pewna, czy nie lubię Karkonoszy najbardziej ze wszystkich opcji dostępnych w Polsce. Prawdopodobnie jest tak przez niesamowite wspomnienia jakie stamtąd przywiozłam.


Szklarska Poręba to kurort, który rozłożył się u stóp Szrenicy (1362 m n.p.m.) Nazwa miasta to skrót jego historii, w XIV w. powstała tu bowiem pierwsza w Sudetach huta szkła, a szklarstwo przez stulecia było czynnikiem sprzyjającym rozwojowi miejscowości. Wokół hut wyrąbywano lasy i budowano domy dla robotników. W XVIII w. zaczęto dostrzegać turystyczne walory osady. Dziś miasto jest największym ośrodkiem turystycznym w Sudetach, a "szklany" epizod przypomina wystawa i pokazy ręcznej produkcji szkła w małej, prywatnej "Leśnej Hucie".


Wyciąg krzesełkowy na Szrenicę - dwuosobowe krzesełka w 20 minut wywożą na szczyt. Dobrze jeszcze żeby umieć te krzesełka obsługiwać. My na naszym usiedliśmy i tyle. Praktycznie połowę drogi drżałam z przerażenia, trzymałam plecak i ściskałam poręcz aż mi kostki na rękach bielały. Minęło na prawdę sporo czasu zanim zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak, i że ludzie którzy jadą w przeciwnym kierunku mają opuszczone zabezpieczenia. Dopiero jak opuściliśmy też nasze mogłam otworzyć oczy...
Szrenica to najczęściej zdobywane wzniesienie Karkonoszy, stąd można podziwiać widok na Góry Izerskie i część Karkonoszy z pogórzem. Od wyciągu krzesełkowego idzie się 10 minut ścieżką do góry. Na szczycie stoi schronisko - świetny punkt na rozpoczęcie wyprawy grzbietem gór (polecam czekoladę na gorąco... pycha).
Ze Szrenicy można zejść do Szklarskiej Poręby czerwonym szlakiem koło Wodospadu Kamieńczyka, na co my się nie zdecydowaliśmy. Odbiliśmy nieco z trasy aby zrobić sobie sesję zdjęciową z grupą kamyczków, zwanych Końskie Łby. Patrząc na zdjęcie od razu wiadomo, czemu zawdzięczają swoją nazwę.


Wodospad Szklarki - nie imponuje wysokością (13 m), ale za to zachwyca urodą. Jest niezwykle malowniczy, a idzie się do niego przez teren rezerwatu. Oddalony jest od Szklarskiej Poręby około 1,5 km w stronę Jeleniej Góry, ale spacerek jest bardzo opłacalny.


Wodospad Kamieńczyka - wejście szlakiem czerwonym z dzielnicy Huta (z centrum Szklarskiej Poręby około 2 godzin marszu). Aby zobaczyć najwyższy, 27-metrowy wodospad polskich Sudetów, trzeba uiścić opłatę za wejście do wąwozu. Kaski obowiązkowe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz