poniedziałek, 30 września 2013

To jest modne wśród rodziców...

Coaching rodzicielski

Jeszcze do niedawna z pomocy coacha korzystali głównie menadżerowie, a tematem sesji był rozwój zawodowy. W ciągu ostatniego roku wiele się zmieniło. Coachów jest coraz więcej, my coraz chętniej do nich chodzimy (także dlatego, że wizyta u nich budzi w nas mniej oporów niż wizyta u psychologa) i coraz częściej pracujemy z nimi nad osobistymi celami. Ostatnio pojawił się też coaching rodzicielski. Głównym celem pracy nie jest tu jednak bycie lepszym rodzicem, tylko bycie coachem dla własnego dziecka - osobą, która będzie wiedziała jak wspierać w realizacji marzeń i celów życiowych. Osobą, która będzie w stanie spojrzeć z dystansu i pomoże stać się spełnionym człowiekiem. Zadaniem rodzica jest więc między innymi nauka technik jakie coach wykorzystuje w pracy z klientem.

Metody uspokajania dzieci Brazeltona i Karpa

Co zrobić, żeby przestało płakać? - to pytanie numer jeden w większości domów, w których są niemowlaki. Odpowiedzi i polecanych sposobów jest mnóstwo. Są nawet urządzenia i aplikacje, które mają tłumaczyć płacz dziecka na nasz język. W tej masie wyróżniają się ostatnio dwie metody - Karpa i Brazeltona. W metodzie Karpa wychodzi się z założenia, że kluczem do sukcesu jest stworzenie dziecku warunków podobnych do tych, jakie miało w brzuchu mamy. W metodzie Brazeltona większy nacisk kładzie się na wykorzystanie wrodzonej zdolności samouspakajania się dziecka. Obie metody składają się z sekwencji czynności, które trzeba wykonać i obie są bardzo skuteczne.

Masaż Shantala i prenatalny

Ostatnio lubimy się masować. I dobrze, bo to poprawia zdrowie, urodę i koi skołatane nerwy. Także przyszłe mamy zaczynają doceniać dobrodziejstwa masażu, od kiedy coraz częściej słyszą, że odpowiednio wykonany masaż nie jest przeciwwskazany w ciąży (pod warunkiem, że jej przebieg jest prawidłowy). A wręcz przeciwnie - masaż prenatalny może być zalecany w przypadku wielu dolegliwości np. bólów kręgosłupa. Popularny staje się też masaż Shantala, czyli stary, pochodzący z Indii i spopularyzowany w ubiegłym wieku przez francuskiego położnika Frédéricka Leboyer sposób głaskania małych dzieci. Co ważne nie jest to masaż leczniczy, tylko wspierający rozwój niemowlaka i wzmacniający więź z matką.

Dbanie o formę miejsc intymnych

Nareszcie zaczynamy mówić głośno o tym, że po porodzie narządy płciowe kobiety, a zwłaszcza pochwa, mogą wymagać rehabilitacji. Coraz rzadziej wzdychamy: "trudno... po porodach tak już jest...", a coraz częściej szukamy rozwiązania. Co mamy do dyspozycji? Między innymielektrostymulację, biofeedback i laserowe obkurczanie pochwy. Warto też nauczyć się wykonywać ćwiczenia Kegla i zapisać na trening dna miednicy, czyli ćwiczenia metodą Cantienica. To te najprostsze i najmniej inwazyjne metody. Co dają? Przede wszystkim zapobiegają wypadaniu pochwy i nietrzymaniu moczu, poprawiają nawilżenie pochwy i czynią ją ciaśniejszą oraz poprawiają doznania seksualne.

Szukanie wskazówek wychowawczych zagranicą

Jesteśmy o wiele bardziej zainteresowani doskonaleniem umiejętności rodzicielskich niż byli nasi rodzice czy dziadkowie i niestety często też o wiele bardziej... zagubieni. Nasze próby bycia dobrą mamą czy tatą przpominają też czasem próby zrzucenia wagi - kiedy pojawia się kryzys, pojawia się również myśl, że na pewno gdzieś istnieje jakaś metoda/dieta-cud. Na przykład za granicą, więc chętnie czytamy, jak wychowują dzieci w innych krajach. I tak mniej więcej dwa lata temu głośno było o "Pieśni bojowej tygrysicy" Amy Chua. Autorka książki to Amerykanka chińskiego pochodzenia, która mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale stara się wychować swe córki zgodnie z chińską tradycją. Nawet ci polscy rodzice, którzy byli oburzeni jej metodami, po lekturze zastanawiali się, czy jednak nie powinni być odrobinę bardziej wymagający. W tym roku zwracamy głowę w kierunku Francji i chętnie sięgamy po poradnik "W Paryżu dzieci nie grymaszą" Pameli Druckerman. Autorka (też Amerykanka), przyjeżdża do Paryża i ze zdziwieniem stwierdza, że mali Francuzi są o wiele grzeczniejsi niż mali Amerykanie. Próbuje więc odkryć skąd to się bierze. Czytaliśmy i przyznajemy, że w tym przypadku warto się co najmniej zasugerować.

Szafing

Przekazywanie świeżo upieczonym mamom ubranek, z których wyrosło nasze dziecko nie jest niczym nowym. Ostatnio jednak coraz częściej robimy to w sposób zorganizowany. Najpierw przeglądamy szafy, a potem idziemy na szafing, czyli imprezę, na której możemy zostawić niepotrzebne rzeczy i wybrać dla siebie te, które pasują na nasze dziecko. Moda na takie akcje wpisuje się w szerszy trend wymiany bezgotówkowej (nie tylko towarów, ale też usług). Możliwe są różne odmiany szafingu. Najpopularniejsza jest ta, w której uczestnicy po przybyciu na imprezę, zostawiają to, co mają, a potem wybierają dla siebie coś, co zostawiła inna mama. Niekiedy jednak wprowadza się system punktowy (najpierw nasze rzeczy zamieniamy na punkty, potem punkty zamieniamy na inne rzeczy). On ma zapobiec sytuacji, że nie ma w czym wybierać, bo wszyscy chętnie biorą, ale niechętnie dają. Czasem też niektóre, zwłaszcza te bardziej wartościowe przedmioty, są sprzedawane. Ci, którzy chcą żeby wszystko pozostało wśród swoich, organizują szafingi we własnych domach. 

Baby shower

...czyli impreza-niespodzianka zorganizowana przez przyjaciółki dla przyszłej mamy. Goście obowiązkowo przynoszą prezenty dla dziecka. Czasem po takiej uroczystości, ciężarna ma już skompletowaną całą wyprawkę bo bywa, że goście składają się nawet na wózek lub łóżeczko. Te imprezy z każdym rokiem powoli zyskują u nas coraz większą popularność. Są nawet firmy, które specjalizują się w ich organizowaniu i sklepy, które sprzedają takie gadżety jak tort pieluszkowy, czy balony do dekoracji z napisem "it's a boy" lub "it's a girl".

piątek, 27 września 2013

Wrześniowy ShinyBox

Wrzesień przyniósł nowe pudełeczko :) A w środku?

Toni&Guy - Shine Gloss Serum - Serum nadające włosom blask i lśniący wygląd. Wygładza i nabłyszcza włosy. Zapobiega puszeniu i elektryzowaniu, nie obciąża włosów. Koszt ok. 39,99 zł/30 ml

Scottish Fine Soaps - Au Lait Mleko do Ciała - nawilża i chroni skórę, która pozostaje gładka jak satyna. Zawarte w produkcie białko mleka naturalnie nawilża skórę a witamina E, znana z naturalnych właściwości anty-utleniających odmładza ją. Koszt ok. 49,90 zł/220 ml

Glazel - Kredka do oczu z aplikatorem - Dzięki swojej miękkości zapewnia delikatnym okolicom oczu komfort podczas malowania. Zakończona miękkim aplikatorem - gąbką, który umożliwia precyzyjne roztarcie konturów i uzyskanie modnego efektu przydymionego oka. Kreska narysowana za jej pomocą jest niezwykle trwała. Koszt ok. 23,00 zł/1,8 g

Phenome - Szampon do włosów przywracający równowagę skóry głowy - Delikatny preparat do codziennego mycia każdego rodzaju włosów. Opracowany na bazie organicznych ekstraktów oraz ekologicznych wód roślinnych. Przywraca optymalną równowagę i rewitalizuje. Włosy stają się miękkie i elastyczne, podatne na układanie. Koszt ok. 75,00 zł/ 250 ml

Paese - Róż z olejkiem arganowym - Posiada delikatną konsystencję opartą na wysoko rozdrobnionych składnikach pudrowych. Witaminy A, C i E pielęgnują skórę a olej arganowy zapobiega wysuszaniu naskórka i dba o jego odpowiedni poziom nawilżenia. Bez parabenów, bez alergenów. Koszt ok. 18,90 zł/4 g.

Dodatkowo saszetka serum traneksamowego od marki Dermo Pharma!


środa, 25 września 2013

Szczepienia

No muszę dziś Asię pochwalić! Zaprowadziłam ją do Pani Doktor, aby zapytać o jakieś szczepionki na odporność, lub jakieś inne cudowne preparaty, które sprawią, że nie będzie chorowała. Wizyta skończyła się kłuciem. Asia od razu została zaszczepiona na grypę. Stanowczo protestowała, ale mama była jeszcze bardziej stanowcza :) Asia jak to Asia, panicznie wręcz boi się igły, ale zniosła to bardzo dzielnie i prawie bezgłośnie. Oprócz tego dostałyśmy receptę na szczepionkę doustną (Asi ulżyło, bo woli łykać tabletki), która to ma dać kopa jej układowi immunologicznemu. Będzie je brała w trzech seriach, w sumie zajmie jej to trzy miesiące. Oby pomogło...

PS. Aparat fotograficzny wylądował dziś w śmieciach :( Ktoś chce odsprzedać niedrogo?

poniedziałek, 23 września 2013

Kosmetyczny niezbędnik malucha

Sklepowe półki uginają się od produktów dla dzieci, które rodzice po prostu MUSZĄ kupić. Otóż nie. Nie muszą. Sama, jeszcze gdy byłam w ciąży z Asią, nakupowałam wszystko, co tylko było dostępne (pewnej znanej firmy), przeczytałam gdzieś, że powinno się używać produktów jednej linii, aby uniknąć odczynów alergicznych.
Teraz zmieniłam nieco poglądy. Uważam, że nadmiar kosmetyków wcale nie jest maluchowi konieczny, wręcz przeciwnie. Za to powinny być to produkty na prawdę dobrej jakości. I najlepiej jak odwiedzimy aptekę, a nie jakiś supermarket (choć niektóre dobre rzeczy dostępne są również w marketach :) )
Dla wszystkich mam, które spodziewają się swoich maluchów i dopiero wybierają się na zakupy, przygotowałam krótki poradnik, takie "must have". Reszta jest na prawdę zbędna...
Najpierw pomyślmy o przyszłych mamach. Pierwsze dni po porodzie to wyjątkowy czas. Podobny szok odczuwałam po wypadku samochodowym (niezłe porównanie co?). Czułam się strasznie skołowana, choć w pełni świadoma co się dzieje wokół.
Po porodzie naturalnym chwila narodzin dziecka wcale nie kończy wszelakich boleści. (Na temat cesarki się nie wypowiadam, nigdy nie miałam). Lekarze zalecają, by po urodzeniu dziecka robić sobie nasiadówki i płukanki z TANTUM ROSA. Nie wiem jak to działa, bo szczerze mówiąc było mi szkoda pieniędzy. Drogo te saszetki wychodzą. Podobno jednak przynoszą ulgę.
Mnie najlepiej doradziła moja mama. Za parę groszy w aptece kupiłam miniaturowe tableteczki, barwiące wodę na fioletowo. Wrzuca się taką tabletkę do miski lub wanny i się siada i moczy i jest bosko :)

Do mycia wybrałam żel PERFECTA MAMA firmy DAX, nie podrażnia i przede wszystkim nie szczypie, jak komuś coś popęka... Najlepiej zacząć stosować już w ciąży.
Na pogryzienia brodawek (żadnej z dziewczyn leżącej ze mną na sali, nie udało się ich uniknąć), przez jakże kochaną, małą, drobną i niezwykle żarłoczną istotkę kupiłam po prostu BEPANTHEN w maści. Jak brodawki się zagoiły maści nie wyrzuciłam, użyłam do smarowania Oli pupy. Dobre jest to, że smarowanie brodawek Bepanthenem jest obojętne dla dziecka. Czyli nie trzeba maści zmywać przed podaniem dziecku piersi. 
Jak już poruszyłam temat pupci, to najlepiej zaopatrzyć się w maść ALANTAN i stosować przy każdej zmianie pieluszki.
Dopiero jak pojawią się jakieś krostki albo zaczerwienienia stosujemy wspomniany Bepanthen lub Sudocrem. Oczywiście lepiej żeby nie dopuścić do odparzeń delikatnej skórki, ale na wszelki wypadek dobrze mieć pod ręką.
Do kąpieli dobrze kupić w aptece specjalną emulsję dla delikatnej niemowlęcej skóry. Ola używała OILATUM BABY. Płyn jest bardzo wydajny, do każdej kąpieli wlewa się małą zakrętkę płynu.
Teraz gdy Ola troszkę podrosła używamy zestawu ATOPERAL BABY. Zarówno emulsja do kąpieli, jak i emulsja do ciała jest godna uwagi. Po urodzeniu Ola miała strasznie zrogowaciałą i suchą skórę na stópkach i nóżkach. Długo nie mogłam sobie dać z tym rady. Dopiero Atoperal ją wyleczył. Wystarczyło go użyć kilka razy.
Do mycia włosków kupiłam Oli szampon BAMBINO. Taką samą wybrałam oliwkę. Oliwki nie trzeba kupować jakiejś strasznie dużej, my używaliśmy tylko do pozbycia się ciemieniuszki.

Kupiłam też krem ochronny BAMBINO, czasami jak wystawiałam Olę na słoneczko to jej smarowałam buzię. Sama nie wiem, czy to był konieczny zakup... sami zdecydujcie.
I na koniec na prawdę genialny wynalazek. Preparat do odkażania ran OCTENISEPT. Zastosowanie wszelakie. Przede wszystkim stosuje się go do pielęgnacji pępuszka. Kikut szybko odpada i goi się raz dwa. Dziewczynom po cesarkach też tym psikali na szycie. Jak Asia się wywaliła na rowerze było jak znalazł, tak samo jak wtedy, gdy Tygrysek wbił sobie siekierę w nogę...
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam :)

środa, 18 września 2013

Powódź

Zaczęło się od przeciekającego okna w kuchni. Zostawiłam rozszczelnione na noc, a lało jak z cebra. Efektem była kałuża pod kaloryferem. Skoro już i tak miałam mokro, postanowiłam rozmrozić lodówkę (dolna szuflada w zamrażalniku już się nie otwierała, tak była skuta lodem). Podłożyłam ręcznik i jakieś inne szmatki i poszłam spać. Dziś rano weszłam do kuchni dość zaspana, półprzytomna wręcz, aby zrobić Asi śniadanie i kanapkę do szkoły i... miałam błyskawiczną pobudkę. No takiej ilości wody się nie spodziewałam! Na szczęście zdążyłam ze wszystkim i Asia nie spóźniła się do szkoły, ale w pierwszej chwili ręce mi opadły. Teraz już sytuacja jest opanowana, choć szpikulec do lodu by się przydał :)
Swoją drogą ciekawe, co z tą lodówką się stało, myślałam, że jak jest "No Frost" to nie trzeba takiej rozmrażać...

wtorek, 17 września 2013

Zajęcia dodatkowe

Ja zawsze chodziłam po szkole na dodatkowe zajęcia. Rodzice pozwalali mi zdecydować, na jakie zajęcia chcę chodzić i starali się, abym co roku miała jakieś atrakcje :)
Asia przecież nie może być gorsza od mamy, jest już uczennicą więc też trzeba było się na coś zdecydować. Oferta zajęć pozaszkolnych jest bardzo bogata, nic tylko mieć górę pieniędzy, i już dziecko może do woli korzystać. Ponieważ nie dysponuję górą, tylko lekkim wzniesieniem terenu, nie dało rady zapisać się na WSZYSTKO. Wyścig wygrała nauka pływania. I tak dziś po raz pierwszy Asia poszła na basen nie po to, aby się pluskać w wodzie, ale po to, by ćwiczyć oddechy i wymachy nóżkami. Zdjęciem mojej małej pływaczki niestety nie dysponuję (szlag trafił mi aparat... wrrr...), ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się to nadrobić.
Asia z zajęć była baaardzo zadowolona, dzielna dziewczyna na głębokiej wodzie bez rękawków pięknie daje radę. Trener stwierdził, że jeśli Asi entuzjazm się utrzyma, to w przyszłe wakacje będzie sama śmigać i jej nie dogonimy :) Oby jego słowa proroczymi były :)))

poniedziałek, 16 września 2013

4. miesiąc życia dziecka

Czwarty miesiąc życia dziecka to bardzo wdzięczny okres. W tym wieku niemowlęta zwykle mają już cały wachlarz sposobów na okazanie radości. Obserwowanie ich może dostarczyć wiele przyjemności. Mała Ola potrafi już piszczeć z radości. Swoje zadowolenie z masażu wykonywanego przez mamę wyraża intensywnie głużąc. Zresztą sama rozmowa z mamą też cieszy dziewczynkę, dlatego coraz częściej ją inicjuje. Czwarty miesiąc to okres kiedy dzieci stają się bardziej towarzyskie i chętnie doskonalą swoje zdolności komunikacyjne, zwłaszcza w obecności bliskich osób, których twarze potrafią już odróżnić od obcych twarzy.
Mniej więcej w czwartym miesiącu dzieci przestają już być tak bardzo skierowane do wewnątrz, jak to było wcześniej. Stopniowo zwiększa się ich zainteresowanie światem zewnętrznym. Teraz więc dla Oli, ciekawsze od własnych dłoni są książeczki. Jeszcze trzy tygodnie temu było odwrotnie. Dziewczynka lubi przedmioty zwłaszcza duże, w kontrastowych kolorach, np. czarno-białe. Mały motylek na kocyku zostanie w prawdzie zauważony, ale nie wzbudzi zbytniego zainteresowania.
W tym okresie dokonuje się pierwsza duża zmiana w motoryce małej. Motoryka mała dotyczy pracy naszych dłoni. To są wszystkie ruchy, które dotyczą rąk jako narzędzi. Wszystkie, które pomagają nam wykonać ruchy precyzyjne: ruchy chwytania, utrzymania przedmiotu, ruchy samoobsługi, które wykonujemy dzięki naszym dłoniom. Są to ruchy rzeczywiście bardzo wyizolowane i bardzo precyzyjnie. Rozwój motoryki małej przebiega w określonych etapach. Okres noworodkowy jest ubogi w motorykę małą. Nie mamy takich specyficznych, kierunkowych ruchów dłoni związanych z precyzją chwytu, czy też z samym chwytem. Noworodek rodzi się wyposażony w odruch chwytny, czyli taki odruch bezwarunkowy, który wygląda w ten sposób, że drażnienie części dłoniowej powoduje zaciśnięcie piąstki i schowanie kciuka. Jednak ręce są bardzo blisko ciała, dość zgięte i mało aktywne.
W drugim miesiącu życia, w dalszym ciągu ręce nie przejawiają aż tak wielkiej aktywności. Są też działania asymetryczne, kiedy maluch potrafi więcej ruszać, czy też przyglądać się swojej jednej ręce. Zależy to od ułożenia głowy. Jeśli dziecko ułoży głowę w prawą stronę, wtedy widzi swoja rękę, a właściwie całe ramię. Potrafi też spróbować wkładać ja do buzi.
Ważnym momentem jest trzeci miesiąc życia dziecka. To jest taki czas, kiedy powolutku rozwija się obuoczność. Dziecko widzi już obie ręce, co oznacza, że próbuje zbliżyć je do swojego tułowia i zaczyna używać dłoni w sposób celowy. A mianowicie: szczypie się po brzuchu, zbliża ręce do buzi, wyciąga aktywnie ręce do swoich rodziców. Coraz częściej otwiera dłonie. Ten odruch chwytny zaczyna się już integrować na korzyść pracy dłoni dziecka. Całe kończyny górne są już bardzo aktywne. Dziecko potrafi już wyprowadzić ramiona do przodu, próbuje całą swoją dłonią nakryć zabawkę. Najczęściej próbuje je łapać, ale też i upuszcza je. Nie są w stanie utrzymać ich jeszcze aktywnie.
Pierwszą formą chwytu jest tzw. dłoniowy prosty. Próbuje wejść między 4 a 5 miesiącem życia dziecka, kiedy dziecko utrzymuje zabawkę nakładając swoją dłoń, czyli niejako obejmując całą powierzchnią bez udziału kciuka.
Piąty miesiąc życia dziecka to jest doskonalenie chwytu dłoniowego prostego. Jeszcze wtedy kciuk nie jest tak bardzo aktywny, dłoń oplata zabawkę, ale dziecko coraz dłużej trzyma ją w rękach, potrafi utrzymać ją w jednej, albo w drugiej ręce. Bardzo często niemowlaki wyciągają całe ręce do swoich rodziców, dotykając policzków, ciągnąc za włosy, badając twarz, ciągnąc za ubrania.
W szóstym miesiącu życia pojawia się tzw. manipulacja niespecyficzna. Dzieci bardzo dużo używają wtedy swoich dłoni, ale są to takie niecelowe działania, które służą raczej poznawaniu przedmiotów, ich kształtów, faktur. Wtedy też zaczyna się pojawiać nowa forma chwytu. Jest to chwyt nożycowy. Polega on na tym, że dzieci przywodzą swój kciuk do pozostałych palców, i w ten sposób próbują łapać zabawki.
W kolejnych etapach rozwoju dzieci przekształcają swój chwyt i około dziewiątego miesiąca pojawia się tzw. chwyt pęsetowy. Polega on na tym, że palec wskazujący zbliża się do kciuka. Ten chwyt pozwala dzieciom precyzyjnie już łapać rzeczy. I wtedy pojawia się wyszukiwanie jakichś drobinek, chwytanie małych przedmiotów.
Około dwunastego miesiąca życia pojawi się chwyt szczypcowy, który pozwala na bardzo precyzyjne utrzymywanie przedmiotów.


Charakterystyka niemowlaka w 4. miesiącu życia:
* czteromiesięczne niemowlę jest coraz bardziej towarzyskie i ciekawe świata
* chętnie głuży i piszczy z radości
* przesypia coraz więcej godzin w nocy

Co potrafi niemowlę w 4. miesiącu życia?
* czteromiesięczne niemowlę pewnie unosi i utrzymuje w górze główkę, podpierając się na przedramionach albo dłoniach
* podtrzymywane utrzymuje stabilnie główkę w pozycji pionowej, rozgląda się na boki
* przekręca się z pleców na bok i odwrotnie
* leżąc, prostuje nóżki i próbuje się nimi odpychać
* chwyta przedmioty chwytem prostym, czyli bez użycia kciuka
* podąża wzrokiem za przedmiotem

czwartek, 12 września 2013

Najczęstsze błędy w pielęgnacji niemowląt

Pielęgnacji niemowląt uczymy się zwykle na własnym dziecku. Dlatego nietrudno o popełnienie błędów. Jak ich uniknąć?

Podawanie brudnej łyżeczki/butelki

Tzw. pleśniawki to zwykle skutek zakażenia grzybami po podaniu dziecku brudnego smoczka, zabrudzonej łyżeczki czy niewygotowanej butelki ze smoczkiem. Krosteczki wewnątrz jamy ustnej wyglądają jak biały nalot. W związku z bólem, jaki wywołują u maluszka, mogą doprowadzić do zaburzeń apetytu. Inny problemem, któremu sprzyja taki brak higieny jamy ustnej są afty.
Zapobieganie: bezwzględnie przestrzegaj zasad higieny, utrzymuj czystość wokół dziecka, często myj mu ręce. Gdy smoczek upadnie ci na chodnik, wygotuj go w domu. Naczynia dla dziecka regularnie wyparzaj.

Przyzwyczajanie do smoczka

Przyzwyczajanie noworodka do ssania smoczka jest jednym z najczęściej spotykanych błędów popełnianych przez młodych rodziców. Podanie smoczka noworodkowi poniżej trzeciego tygodnia życia może zaburzyć odruch ssania piersi, co w konsekwencji nierzadko kończy się koniecznością podawania dziecku mleka modyfikowanego z butelki. Dzieje się tak, ponieważ maluch nie chce już ssać piersi.
Zapobieganie: staraj się nie podawać dziecku smoczka. Gdybyś jednak uznała, że nie masz wyjścia, bo mały człowiek ma bardzo silny odruch ssania, wprowadź smoczek dopiero po upływie trzeciego tygodnia, kiedy laktacja jest już w miarę unormowana. A najlepiej jedynie wtedy, gdy chcesz uspokoić malucha przy zasypianiu. Pamiętaj, gdy dziecko zaśnie, wyjmij smoczek z jego buzi, gdyż wielogodzinne ssanie może się skończyć wadą zgryzu.

Nadmiar kosmetyków

Sklepowe półki uginają się od całej gamy specyfików dla niemowląt, a sprzedawcy zachęcają do kupna kolejnej linii kosmetyków, bez których dziecko nie może się obejść. Ale uwaga - zbyt duża ilość preparatów na skórze noworodka może spowodować jej podrażnienie i alergie.
Zapobieganie: wybieraj preparaty bez dodatków zapachowych, przeznaczone wyłącznie dla noworodków i niemowląt, najlepiej z jednej linii. Jeśli płyn do kąpieli zawiera oliwkę, nie używaj jej już po umyciu dziecka.

Używanie patyczków do uszu

Poważnym błędem jest czyszczenie uszu małego człowieka patyczkami higienicznymi, gdyż można przesunąć woskowinę w głąb ucha dziecka. Ucho niemowlęcia czyści się samoistnie, zatem rodzic może usunąć jedynie to, co wypłynęło na zewnątrz.
Zapobieganie: gdy wydzielina z uszu znajduje się w małżowinie usznej, możesz delikatnie zebrać ją wacikiem. Zachowaj jednak ostrożność, by kłaczki z wacika nie zostały w uszkach malucha.

Za dużo oliwki

Podczas pierwszych czterech tygodni życia dziecka oliwka jest pomocna przy natłuszczaniu suchej skóry noworodka, jednak potem może powodować podrażnienia. Jeżeli natomiast zastosujesz oliwkę na potówki, stan skóry maluszka pogorszy się.
Zapobieganie: na twarz dziecka nanieś delikatny krem nawilżający przeznaczony dla dzieci. Jego lekka konsystencja nie zatka porów, a ewentualne potówki czy krostki będą miały zapewniony dostęp powietrza.

Jednoczesne stosowanie kremu i pudru

Zdarza się, że mamy smarują pupkę dziecka najpierw kremem, a potem zasypują okolice pupy i pachwiny pudrem. Zastosowanie obu preparatów jednocześnie powoduje powstanie na ciele dziecka "klusek", które podrażnią jego delikatną skórę.
Zapobieganie: działanie obu kosmetyków wyklucza się. W zależności od potrzeb nałóż tylko jeden specyfik.

Nieodpowiednie mycie okolic intymnych

U dziewczynek niewłaściwe oczyszczanie warg sromowych może skończyć się przeniesieniem bakterii kałowych do pochwy i infekcją. U chłopca nie należy odciągać napletka.
Zapobieganie: okolice intymne myje się czystą wodą, bez dodatku środków myjących.

Niewłaściwe opatrywanie pępka

Świeżo upieczeni rodzice często boją się, że zrobią dziecku krzywdę, odchylając kikut pępowiny podczas przemywania go spirytusem. Należy jednak pamiętać, że zła pielęgnacja może doprowadzić do infekcji.
Zapobieganie: pępek należy przemywać podczas każdego przewijania, jałowym gazikiem zwilżonym w 70. procentowym spirytusie. Staraj się dotrzeć do wszystkich zakamarków pępka - możesz zastosować patyczek do czyszczenia uszu. Pamiętaj, kikut nie boli, częste przemywanie przyspiesza jego odpadnięcie.

Niedokładne mycie fałdek

W pachwinach i na szyi noworodków i niemowląt mogą tworzyć się odparzenia. Dzieje się tak wtedy, gdy do tych warstw skóry nie dochodzi powietrze.
Zapobieganie: podczas mycia dokładnie umyj i osusz fałdki dziecka na szyi, w zgięciach kolanowych i w pachwinach. Pozwól maluszkowi codziennie przez chwilę poleżeć bez ubrania i pieluszki, oczywiście jeśli w domu jest ciepło.

Przegrzewanie dziecka

Z obawy przed chłodem wiele mam i babć ubiera niemowlęta zbyt ciepło. Pamiętaj, że małe dzieci potrzebują jedną warstwę ubrań więcej niż dorośli, a przecież kolejną warstwą jest kocyk czy przykrycie gondoli wózka. Przegrzanie jest równie niebezpieczne jak przemarznięcie. Dziecko, któremu jest gorąco, dużo szybciej się przeziębi i "złapie" infekcję.
Zapobieganie: sprawdzaj kark i plecy dziecka. Jeśli są gorące i wilgotne, oznacza to, że maluszkowi jest za gorąco, wtedy zdejmij mu jedną warstwę ubrań. Jeśli natomiast ma chłodne ręce, nie przejmuj się - dłonie niemowląt zwykle są chłodniejsze od reszty ciała.

poniedziałek, 9 września 2013

Piknik Rodzinny

W niedzielę u Tygryska w pracy odbył się Piknik Rodzinny. W tym roku główną atrakcją było wesołe miasteczko. Super zabawa dla dzieciaków, jak i rodziców. Niesamowite, że istnieją zakłady pracy, które organizują takie atrakcje dla swoich pracowników i ich rodzin. Tygrysek mógł się pochwalić w jak nowoczesnej firmie pracuje, mogliśmy zwiedzić całą fabrykę.
Najlepiej bawiła się oczywiście Asia, Ola na takie zabawy będzie musiała poczekać do przyszłego roku :)



Jak dla mnie, największą atrakcją były parasolki. Pod koniec byłam już w stanie rozluźnić zaciśnięte zęby i otworzyć oczy... Bałam się niesamowicie. A Asia wcale. Piszczała, ale z radości. Chociaż za drugim razem ja też już jechałam na pewniaka :)






Ulubiona rozrywka Tygryska. Tylko o miejsce w autku trzeba było najpierw stoczyć prawdziwą bitwę...


Ola grzecznie przespała większość imprezy, ale jak się w końcu obudziła, humorek miała wyśmienity. Nawet grzecznie pozowała mamie do zdjęć.


Zabawa dla dużych chłopców :)


Jak już się najedliśmy piknikowych dobroci, Asia zabrała mnie na statek. To nie był najlepszy pomysł... jeszcze w domu było mi niedobrze...


czwartek, 5 września 2013

Dino Park

Na zakończenie wakacji Asia pojechała z babcią i dziadkiem do Dino Parku w Kołacinku. Po powrocie babcia stwierdziła, że woli jeździć do Borysewa na ZooSafari. Asi za to się bardzo podobało, a to przecież najważniejsze, bo to jej dziadkowie chcieli zrobić frajdę. Dzisiaj przedstawiam fotorelację z tej wycieczki:






środa, 4 września 2013

Po czym poznać złego pediatrę

Jutro czeka mnie z Olą kolejna wizyta u pani doktor, i kolejne szczepienie. Biedactwo się nacierpi, pewnie nie będzie rozumiała dlaczego mama pozwala robić jej krzywdę. Sama muszę sobie powtarzać, że to dla jej dobra. Buszując po internecie natrafiłam na ciekawy artykuł:

11 powodów, dla których warto zmienić dziecku lekarza.
Ideałów nie ma - wiadomo. Ale to nie oznacza, że masz bez mruknięcia akceptować wszystkie wady lekarza, który został wam przydzielony. Pamiętaj, że masz prawo zmienić specjalistę (i to w ramach NFZ). Czasem trzeba odwiedzić kilku, by mieć pewność, że się dobrze wybrało pediatrę. Takie zmiany to nie fanaberie, tylko próba otoczenia dziecka najlepszą opieką.
Uwaga - jedna rzecz nie musi oznaczać dyskwalifikacji, ale jeśli zauważysz kilka sygnałów ostrzegawczych, to już jest to niepokojące. Może być też tak, że lekarz twojego dziecka przechodzi bez problemu nasz 11-punktowy test, ale i tak ci "jakoś nie gra". W takiej sytuacji kieruj się swoim wrażeniem. Nie bez przyczyny o matczynej intuicji krążą legendy.

LEKARZ, KTÓREGO TRUDNO NAZWAĆ DOBRYM PEDIATRĄ:

1. Od początku wizyty widzi tylko rodzica. Dziecko jest dla niego tłem.

Dobry lekarz nie może nie dostrzegać swojego pacjenta. Dziecko od początku powinno być dla pediatry ważne. Lekarz powinien się malcem  przywitać, nawet kucając przy nim, by mieć wzrok na tym samym poziomie. To naprawdę ważne, bo dobry kontakt zaowocuje tym, że dziecko będzie czuło się przy lekarzu bezpiecznie i w przyszłości będzie chętniej współpracować.

2. Odzywa się do dziecka w trzeciej osobie

Czy chciałabyś, aby ktoś przy tobie mówił: "Jadła ona obiad?", "Czy pani córka mogłaby pokazać uszy?". Taki pediatra chyba minął się z powołaniem, bo nie próbuje nawet nawiązać kontaktu z dzieckiem. Gdy do tego bada gardło zachowując metr odległości od buzi malca lub dotyka dziecięcej skóry w gumowych rękawiczkach... czas na zmianę.

3. Nie myje rąk przed badaniem

Tu nie ma wątpliwości - zanim lekarz zacznie badać pacjenta, powinien umyć dłonie i starannie je wytrzeć. To samo powinien zrobić po obejrzeniu dziecka, by nie przenosić dalej drobnoustrojów. Z tego też powodu lepiej by było, gdyby latem w jego gabinecie było uchylone okno.

4. Pomija badania

"Musimy się spieszyć." "Mamy tylko chwilę"… Powiedzmy sobie szczerze. Takie argumenty nie powinny cię interesować. Stres i pośpiech mogą spowodować, że zapomnisz powiedzieć o ważnych objawach choroby, dziecku udzieli się napięcie, więc zacznie bronić się przed badaniem, a co najważniejsze zabraknie czasu na ważne badanie. Oczywiście lekarze często nie mają więcej niż 15 minut dla pacjenta, ale przez ten czas można naprawdę wiele zrobić i omówić pod warunkiem, żeby obie strony będą działać spokojnie i zgodnie z planem. Dlatego lepiej nie wracaj do lekarza, który po zbadaniu dziecku gardła diagnozuje zapalenie i już nie osłuchuje płuc ani nie ogląda uszu (bo inni czekają). Unikaj też specjalisty, który kwalifikuje dziecko na szczepienie, bazując tylko na odpowiedziach rodzica na pytania "Gorączkuje?" "Kaszle?" "Ma katar?" i bez badania wysyła do gabinetu zabiegowego.

5. Nie potrafi postawić diagnozy i podjąć decyzji

Jeśli podczas badania słyszysz ciągle "to chyba jednak idzie w kierunku zapalenia oskrzeli, prawda?", "a może byśmy podali dziecku antybiotyk?", "czy ta gorączka to mógł być efekt upału?", lepiej po wyjściu z gabinetu skonsultuj się jeszcze z jakimś lekarzem. Przecież nie chodzi o to, byś sama stawiała diagnozę. Oczywiście świetny pediatra może mieć wątpliwości, może się nawet pomylić, a branie pod uwagę opinii rodzica jest wskazane. Powinien jednak mieć jakąś wizję, hipotezę, umieć oszacować skuteczność proponowanej terapii, wiedzieć co może zrobić (zlecić dodatkowe badania, skierować do innego specjalisty) żeby zmniejszyć ryzyko błędu. Nie musi też wszystkiego wiedzieć - nie ma nic złego w tym, że sięga przy tobie do lekospisu, by sprawdzić dawkowanie nowego preparatu, ale nie może mieć poważnych braków wiedzy.

6. Uwielbia wypisywać antybiotyki

Nie wracaj do pediatry, który na wszystkie choroby wypisuje antybiotyk. Czasem oczywiści można dzięki temu lekowi osiągnąć spektakularne i szybkie rezultaty ale on też nie jest panaceum. Poza tym warto próbować łagodniejszych środków, które może będą kazały poczekać trochę dłużej na efekty, ale też nie przyniosą ze sobą skutków ubocznych w postaci chociażby osłabienia układu odpornościowego. Podziękuj też pediatrze, który na hasło "uporczywy kaszel od kilku tygodni" od razu wypisuje antybiotyk bez zastanowienia się, jaka mogłaby być przyczyna tego kaszlu.

7. Eksperymentuje z metodami i środkami leczenia

Od lekarza medycyny konwencjonalnej nie powinnaś otrzymywać zalecenia podawania dziecku leku homeopatycznego czy poddawania zabiegowi przy użyciu biorezonansu magnetycznego - te metody mają udowodniony... brak działania. Jeśli słyszysz od lekarza, że lepiej nie szczepić dziecka (bo np. kiedyś ludzie nie mieli szczepionek i żyli), wymień go na innego.

8. Jego wygląd pozostawia wiele do życzenia

Na niekorzyść lekarza przemawia brzydki zapach (np. potu, papierosów), brudne ubranie (np. ubrudzone sierścią psa), widoczne braki w uzębieniu, bo to świadczy o niewystarczającej dbałości o własną higienę i brak szacunku do pacjentów. Lepiej unikać też lekarek, które mają długie tipsy bo to z kolei może utrudniać badanie dziecka.

9. Nie radzi sobie z dziećmi

Nie umie wziąć niemowlaka na ręce, drżą mu dłonie, gdy rozpina malutkie guziczki, a słysząc płacz dziecka, od razu chowa się za swoim biurkiem, nie podejmując nawet próby uspokojenia go? W gabinecie takiego lekarza zwykle dzieci płaczą najgłośniej (m.in. dlatego że wyczuwają lęk lekarza), zaś rodzice często podważają diagnozy (zwłaszcza gdy są wypowiadane niepewnym głosem). Nie wracaj do lekarza, jeśli twoje kilkuletnie dziecko płacze, słysząc, że idziecie do jego gabinetu. Nie należy się jednak przejmować protestami małego pacjenta, jeśli ten nie skończył jeszcze dwóch lat - takie maluchy dość często czują strach przed lekarzem.

10. Ciągle cię strofuje: "źle", "tak nie wolno", "trzeba to zmienić"

Krytykujący pediatra nie jest odpowiedni zwłaszcza dla świeżo upieczonych mam, które i tak mają do siebie mnóstwo zastrzeżeń. Dla nich wizyta w gabinecie, w którym wciąż słyszą: "ŹLE pani karmi dziecko" czy "TAK NIE WOLNO trzymać niemowlaka", jest ogromnym stresem, który udziela się również małemu pacjentowi. Poza tym pediatra, który się tak zachowuje zwykle jest niewrażliwy na innych a więc także na dziecko. Zamiast obserwować i wyciągać wnioski, klepie swoje teorie.

11. Spóźnia się, zapomina, myli…

Jeśli robi tak na każdej wizycie, nie ma co liczyć na zmiany. Współpraca z takim pediatrą wymaga dużego zaangażowania rodziców, którzy sami będą pamiętali o bilansach lub szczepieniach i mieli czas na... wymianę źle wypisanej recepty na nową.
ZUPEŁNA DYSKWALIFIKACJA
Szerokim łukiem omijaj pediatrę, który odmawia przyjęcia dziecka z wysoką gorączką, bo nie ma go na liście umówionych pacjentów lub właśnie kończy pracę.

Ile kosztuje zmiana pediatry?

W państwowej placówce zdrowia możesz zmienić lekarza dwa razy w roku bez ponoszenia żadnych opłat. Dopiero trzecia zmiana kosztuje 80 zł. Jeśli zdecydujesz się na zmianę lekarza, nie musisz wyrejestrowywać malca z poprzedniej przychodni. Od razu idź do nowej placówki i tam wypełnij deklarację, a już tego samego dnia dziecko będzie mogło iść do pediatry. Z rejestru starej przychodni dziecko zostanie skreślone automatycznie, dzięki weryfikacji elektronicznej. W poprzednim miejscu możesz jedynie złożyć wniosek o odpis dokumentacji medycznej, by móc przekazać ją nowemu lekarzowi. Za kserokopie i odpisy w zdecydowanej większości przychodni płaci pacjent.

wtorek, 3 września 2013

Pierwszy dzień szkoły

Asia poszła dziś do szkoły z przeładowanym plecakiem. Szkoda, że go nie zważyłam, ale sama się pod nim uginałam. Na szczęście większość rzeczy dzieci zostawiają w swoich szafkach. Na co dzień nosi się tylko piórnik, podręcznik i ćwiczenia. Teraz już nie waży strasznie dużo, spokojnie można sobie z nim poradzić.


Po skończonych lekcjach Asia wybiegła z klasy krzycząc: Mamaaa Suuuper!!! Nawet Pani się śmiała :) Na razie jest pozytywnie, bardzo się jej podobało. Tym bardziej, że Pani Asię pochwaliła, powiedziała, że jest "najlepszą uczennicą" (no musiałam się pochwalić... :) , dlatego, że Asia nie gadała na lekcjach, dużo się zgłaszała i ładnie rozwiązywała zadania. Ehhh... oby euforia trwała do czerwca... 
A w domu Asia odrabiała pierwszą pracę domową. Szybko się z nią uporała i zostało duuużo czasu na zabawę. Fajna ta szkoła jest :)


poniedziałek, 2 września 2013

Rozpoczęcie roku szkolnego

Spuchłam dziś z dumy. Moja dzielna duża dziewczynka jest już uczennicą. Nie wiem, kto był bardziej podekscytowany - ja czy Asia. Ja z wrażenia zerwałam się dziś bladym świtem. Asia miała lekkie problemy z dobudzeniem się.


W szkole najpierw była akademia. Przypomniałam sobie jak to było: poczet sztandarowy wprowadzić, wyprowadzić, hymn, przemówienia itp. Potem dzieci z rodzicami rozeszli się do swoich klas. Pani pierwszy raz zobaczyła dzieci, dzieci po raz pierwszy przywitały się z Panią. Cieszę się, bo Asia swoją Panią polubiła. Zobaczymy, czy ta sympatia się utrzyma  :)


Jutro pierwszy dzień nauki, pierwszy dzień z tornistrem i kanapkami. Ciekawe jakie będzie miała wrażenia, i czy dostanie pracę domową... :)