poniedziałek, 23 września 2013

Kosmetyczny niezbędnik malucha

Sklepowe półki uginają się od produktów dla dzieci, które rodzice po prostu MUSZĄ kupić. Otóż nie. Nie muszą. Sama, jeszcze gdy byłam w ciąży z Asią, nakupowałam wszystko, co tylko było dostępne (pewnej znanej firmy), przeczytałam gdzieś, że powinno się używać produktów jednej linii, aby uniknąć odczynów alergicznych.
Teraz zmieniłam nieco poglądy. Uważam, że nadmiar kosmetyków wcale nie jest maluchowi konieczny, wręcz przeciwnie. Za to powinny być to produkty na prawdę dobrej jakości. I najlepiej jak odwiedzimy aptekę, a nie jakiś supermarket (choć niektóre dobre rzeczy dostępne są również w marketach :) )
Dla wszystkich mam, które spodziewają się swoich maluchów i dopiero wybierają się na zakupy, przygotowałam krótki poradnik, takie "must have". Reszta jest na prawdę zbędna...
Najpierw pomyślmy o przyszłych mamach. Pierwsze dni po porodzie to wyjątkowy czas. Podobny szok odczuwałam po wypadku samochodowym (niezłe porównanie co?). Czułam się strasznie skołowana, choć w pełni świadoma co się dzieje wokół.
Po porodzie naturalnym chwila narodzin dziecka wcale nie kończy wszelakich boleści. (Na temat cesarki się nie wypowiadam, nigdy nie miałam). Lekarze zalecają, by po urodzeniu dziecka robić sobie nasiadówki i płukanki z TANTUM ROSA. Nie wiem jak to działa, bo szczerze mówiąc było mi szkoda pieniędzy. Drogo te saszetki wychodzą. Podobno jednak przynoszą ulgę.
Mnie najlepiej doradziła moja mama. Za parę groszy w aptece kupiłam miniaturowe tableteczki, barwiące wodę na fioletowo. Wrzuca się taką tabletkę do miski lub wanny i się siada i moczy i jest bosko :)

Do mycia wybrałam żel PERFECTA MAMA firmy DAX, nie podrażnia i przede wszystkim nie szczypie, jak komuś coś popęka... Najlepiej zacząć stosować już w ciąży.
Na pogryzienia brodawek (żadnej z dziewczyn leżącej ze mną na sali, nie udało się ich uniknąć), przez jakże kochaną, małą, drobną i niezwykle żarłoczną istotkę kupiłam po prostu BEPANTHEN w maści. Jak brodawki się zagoiły maści nie wyrzuciłam, użyłam do smarowania Oli pupy. Dobre jest to, że smarowanie brodawek Bepanthenem jest obojętne dla dziecka. Czyli nie trzeba maści zmywać przed podaniem dziecku piersi. 
Jak już poruszyłam temat pupci, to najlepiej zaopatrzyć się w maść ALANTAN i stosować przy każdej zmianie pieluszki.
Dopiero jak pojawią się jakieś krostki albo zaczerwienienia stosujemy wspomniany Bepanthen lub Sudocrem. Oczywiście lepiej żeby nie dopuścić do odparzeń delikatnej skórki, ale na wszelki wypadek dobrze mieć pod ręką.
Do kąpieli dobrze kupić w aptece specjalną emulsję dla delikatnej niemowlęcej skóry. Ola używała OILATUM BABY. Płyn jest bardzo wydajny, do każdej kąpieli wlewa się małą zakrętkę płynu.
Teraz gdy Ola troszkę podrosła używamy zestawu ATOPERAL BABY. Zarówno emulsja do kąpieli, jak i emulsja do ciała jest godna uwagi. Po urodzeniu Ola miała strasznie zrogowaciałą i suchą skórę na stópkach i nóżkach. Długo nie mogłam sobie dać z tym rady. Dopiero Atoperal ją wyleczył. Wystarczyło go użyć kilka razy.
Do mycia włosków kupiłam Oli szampon BAMBINO. Taką samą wybrałam oliwkę. Oliwki nie trzeba kupować jakiejś strasznie dużej, my używaliśmy tylko do pozbycia się ciemieniuszki.

Kupiłam też krem ochronny BAMBINO, czasami jak wystawiałam Olę na słoneczko to jej smarowałam buzię. Sama nie wiem, czy to był konieczny zakup... sami zdecydujcie.
I na koniec na prawdę genialny wynalazek. Preparat do odkażania ran OCTENISEPT. Zastosowanie wszelakie. Przede wszystkim stosuje się go do pielęgnacji pępuszka. Kikut szybko odpada i goi się raz dwa. Dziewczynom po cesarkach też tym psikali na szycie. Jak Asia się wywaliła na rowerze było jak znalazł, tak samo jak wtedy, gdy Tygrysek wbił sobie siekierę w nogę...
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz