środa, 1 maja 2013

Klin (Joanna Chmielewska)

Książek Joanny Chmielewskiej mam całą półkę. Postanowiłam przeczytać je chronologicznie, w takiej kolejności, w jakiej zostały napisane. W pewnym sensie można się w nich doszukać konsekwencji, zwłaszcza w sferze uczuć autorki. I tak na pierwszy ogień poszedł "Klin" wydany w roku 1964. Był to debiut literacki autorki, której będę dozgonnie wdzięczna za to, że wzięła się za pisanie powieści.

Główną bohaterką powieści jest Joanna, która zakochała się nieszczęśliwie w swoim znajomym, Januszu. Wiedziała, że przyjechał on do Warszawy, i niepokoiła się, że jeszcze do niej nie zadzwonił. Wstydziła się jednak zadzwonić do hotelu i postanowiła zwrócić się o pomoc do swojej przyjaciółki, Haliny. Zadzwoniła do niej i poprosiła, żeby ta zatelefonowała do hotelu i zorientowała się, czy przebywa tam Janusz, opowiadając zmyśloną historię, ale przyjaciółka miała przed tym opory. Tymczasem w telefoniczną rozmowę pań włączył się przypadkowy człowiek, proponując, że on załatwi tę sprawę. Po chwili oddzwonił do Joanny i poinformował ją, że Janusz przebywa w hotelu, ale zrobił na nim tak negatywne wrażenie, że odradza kobiecie kontynuowanie znajomości i uważa, że najlepszą metodą, aby się odkochać, jest zakochanie się w kimś innym – "klin klinem". Joanna spontanicznie stwierdziła, że może on sam mógłby stać się takim klinem i w ten sposób nawiązał się romans. Joanna spotkała się z mężczyzną, spędzili miły wieczór, jednak wyszło na jaw, że człowiek ten jest bardzo tajemniczy. Po kilku dniach ponownie zadzwonił do Joanny i okazało się, że kontakt telefoniczny jest w tym wypadku lepszy.
Mężczyzna ów nie chciał powiedzieć na swój temat nic bliższego, nawet podać prawdziwego imienia i nazwiska. Joanna postanowiła więc za wszelką cenę go rozszyfrować. Przeżywając nieszczęśliwą miłość i zajmując się zdobywaniem informacji o nowym znajomym, kobieta nie zauważyła niepokojących wydarzeń wokół siebie. Pewnego dnia zadzwonił jej telefon, a treść rozmowy była co najmniej dziwna. Sytuacja powtórzyła się wielokrotnie. Zamiast zbagatelizować sprawę i uznać pomyłkę telefoniczną Joanna zaczęła odpowiadać tajemniczym rozmówcom. Po kolejnych rozmowach bohaterka doszła do wniosku, że seria telefonów jest związana z działalnością przestępczą kilku osób (akcją "Szkorbut"), a ona sama znalazła się nie z własnej woli w środku intrygi. Tym razem kobieta również postąpiła nielogicznie – postanowiła bowiem rozwikłać tę zagadkę. Z czasem zaczęła się domyślać, że sprawa ma związek z wykorzystywaniem aparatury nagłośnieniowej, a być może także podsłuchowej. Przypuszczała, że afera ma charakter szpiegowski. W dodatku przyszło jej na myśl, iż właśnie ów tajemniczy osobnik ma związek z całą historią, a ona została w nią wplątana w momencie, kiedy on omyłkowo podał komuś jej numer telefonu zamiast innego.
Efektem prywatnego śledztwa Joanny było przesłuchanie, podczas którego kobieta opowiedziała całą historię. Wkrótce bohaterka spotkała się z tajemniczym mężczyzną (jak się okazało, miał on na imię Janusz) i z trudem przekonała, że cała akcja była najzupełniej legalnymi działaniami wywiadu. Tym razem znajomość zaczęła się zapowiadać na romans nie tylko telefoniczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz